sobota, 26 stycznia 2013

Polska wersja - Wyzwanie Styczniowe.

Mniej więcej tłumaczenie tekstu z poprzedniego wpisu:

Generalnie nie należę do działaczy, jestem czytaczem. 


Zdarzy mi się od czasu do czasu coś zrobić, przygotować, nawet upiec tort w kształcie larwy biedronki, ale to wyjątki od reguły. Podobnie z ciasteczkami. Trochę sprzętu posiadam, ale nigdy nie robiłam ciasteczek lukrowanych inaczej niż takie "wylej łyżkę najprostszego lukru z cukru i wody na ciastko i módl się aby nie spłynęło całkiem". 

A potem zobaczyłam LilaLoa's January Challenge. Myśl "fajnie by było zrobić, ale nie wiem co" trwała jakiś tydzień. Myśl "ha! już wiem, jakie zrobię!" trwała dwa tygodnie. I by tak mogła trwać w nieskończoność, gdyby nie jeszcze jedna myśl. Tu nie chodzi o ciasteczka lukrowane czarno-biało, ale o opuszczenie comfort zone. Zrobienie czegoś inaczej niż zwykle. Czyli w moim przypadku - zrobienie.

I tak powstały. Pieczone 24 stycznia, zrobione 25 stycznia, obfotografowane i pokazane światu 26 stycznia, moje pierwsze w życiu ciasteczka. W kratkę. Pyszne. Długa droga przede mną zanim będę miała się czym popisywać przed światem. Tymczasem planuję zrobić coś do każdego wyzwania. Za 12 zestawów będą prawie profesjonalne, prawda?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz